Po
24 latach i po raz pierwszy…
Kresy
jak magnez przyciągają polskich turystów. Stąd kolejna wyprawa czwórki
Weteranów Turystyki Górskiej z Jarosławia w serce pasma Gorganów z jego
epicentrum osławioną przełęczą Legionów. Niezawodny skład: Wiesiek, Jacuś,
Krzysiek i Jacek Marian. Szybki transport marszrutkami z Szegini przez Lwów-Iwano-Frankiwsk
(Stanisławów) –Nadwórnę i wieczorem zameldowaliśmy się u Pani Olgi Biernat w
Bystricy (Rafajłowej). Wieczór i noc upłynęła na „aklimatyzacji”, ukraińskich
szaszłykach i długich Polaków rozmowach …..cóż pisać więcej niemnożko
zakozaczylismy na zdarowie…
A w
sobotę rano? -kąpiel w potoku Salatruk, śniadanko obfite, zapasy w magazinie i
ruszamy w 15 km Drogę Legionów utworzoną przez II Brygadę gen. J. Halerra w
1915 r. Cóż, dla kolegów młodszych wejście na Przełęcz Legionów 1110 m npm było
wydarzeniem niezwykłym bo pierwszy raz, dla mnie niecodzienne wspomnienie po 24
latach. Trud i wylany pot, rekompensowały ośnieżone szczyty Pantyra, Taupiszyrki,
Sywuli. Zasłużony posiłek na łonie przyrody wzmocniony ciut, ciut i po paru
godzinach znów jesteśmy w Rafajłowej. Kolejna noc w gościnnym Biernat House w
którym czuło się polską gościnę, minęła na wspomnieniach i sztandarowej pieśni
„a w górach nie ma już nikogo”.
Powrót do Szegini marszrutkami i elektriczką za
21 zł. (320 km), i jesteśmy wieczorem w kraju. Dzięki szanownym kolegom górskim
za wspólną wyrypę na Kresy. Dla nich to było przeżycie po raz pierwszy dla mnie
kolejne po 24 latach….
Jacek Marian Hołub
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz