wtg

Weterani Turystyki Górskiej z Jarosławia
e-mail: wal@konto.pl

piątek, 9 października 2009

Użgorod

Użhorod (ukr. Ужгород (Użhorod), ros. Ужгород (Użgorod), węg. Ungvár, niem. Ungwar, na starych mapach Galicji również Wuhmar; jidysz אונגװיר, Ungwir) – miasto w zachodniej części Ukrainy, nad Użem, przy granicy ze Słowacją. 111 tys. mieszkańców (2004). Stolica obwodu zakarpackiego, a także historyczna stolica Rusi Podkarpackiej.
W latach siedemdziesiątych XIX wieku powstaje kolejowe połączenie Użhorodu z Nyíregyháza, a w 1905 r. z Samborem. W latach 1919-1938 miasto znajdowało się w Czechosłowacji zaś w latach 1938-1944 należało do Węgier.
27 października 1944 został zdobyty przez wojska radzieckie[1].
Główne grupy etniczne: Ukraińcy, Rosjanie, Rusini, Węgrzy, Słowacy, Cyganie, Niemcy, Żydzi.
Użhorod znajduje się tuż przy granicy ze Słowacją. Funkcjonują dwa przejścia graniczne ze Słowacją – samochodowe Użhorod – Vyšné Nemecké i kolejowe dla ruchu towarowego Pawłowe – Matovske Vojkovce. Planowane jest otwarcie przejścia drogowego Storożnyca – Zahor.

   

 



 

 

 

 





 

 

 



 

 

 

 



 

 

 

 

 

1 komentarz:

  1. Przestrzegam przed przekraczaniem granicy w przejściu granicznym ukraińsko słowackim Użghorod - Vysne Nemecke. Większość z Was polecała mi przejście w pobliskiej Ubli, niestety dotarłem do Użghorodu po zmierzchu i nie chciałem wracać po dziurach do Ubli. Na przejście dojechałem we wtorek o godz. 18.00, wyjechałem o 21.30. Przekracaliśmy granicę na początku lutego 2015 r., we wtorek. Gdy zbliżyłem się do budki ukraińskiej i okazałem paszporty (2 osoby) to ukraiński strażnik (niskiego wzrostu w typowej czapce uszance) zapytał czy coś przewozimy. Gdy odpowiedziałem, że wyłącznie sprzęt turystyczny bo wracamy z karpat, to od razu bez zaglądania nawet do samochodu skierował nas na boczny pas do boxu (kanału). Przed nami stali słowacy, czesci, wszyscy oni przejeżdżali w miarę sprawnie, nikt nie był kierowany na kanał. Wydaje mi się, że większość przekraczających tę granicę w paszporcie zostawia pewną sumę dlatego przejeżdżają bez uwag. Ja nie miałem zamiaru dawać nawet 5 hrywien. Po wjechaniu na kanał w dalszym ciągu ukraiński strażnik nie zajrzał nawet do bagażnika auta tylko zaczęli je ostukiwać i pukać. Bardzo ich dziwiło, że wracając z Ukrainy mam tylko 20 litrów benzyny. W końcu zajrzeli do bagażnika - znaleźli tam rakiety śnieżne, łańcuchy na koła, łopatę, plecaki turystyczne itd. W dalszym ciągu nie wierzyli naszym zapewnieniom, że przyjechaliśmy turystycznie w góry. Miałem zadawane pytanie - jak to wy nie na handel? A my faktycznie nawet nie mieliśmy ani 1 papierosa ani grama wódki. W końcu stanęło na tym że będą rozbierać poszycie przednich drzwi. Oczywiście nie dałem im możłiwości rozbiórki aby mi nie wyłamali zatrzasków tylko sam rozebrałem prawe poszycie i zobaczyli że jest pusto! Nie ma papierosów, nie ma wódki! Nie wiem ile trwało to sprawdzanie ale dali spokój wyraźnie zdziwieni. Czy w końcu do nich dotarło że przyjechaliśmy na Ukrainę w celach turystycznych? W międzyczasie mówiłem im, że gdybym chciał handlować to z miejsca zamieszkania mam 60 km do granicy ukraińskiej a nie 300 czy 400 km do Użghorodu. Po sprawdzaniu mój ojciec dość mocno krzyknął na nich i zapytał: zadowoleni? znaleźliście coś? W odpowiedzi usłyszał: ciiiii, ciiiii, jedźcie, jedźcie. W ekspresowym tempie sprawdzili nam paszporty poza kolejką i wyjechaliśmy ze strony ukraińskiej. Nikt z nas nie myślał, że po stronie słowackiej - kraju europejskiego niewiele lepiej będziemy potraktowani. Ale wcześniej wjechaliśmy na zły pas będąc po raz pierwszy na tym przejściu. Oczywiście żaden ze Słowaków nie chciał nas wpuścić. Przed nami byli Słowacy, Czesi, miło i sympatycznie byli odprawiani. Gdy do naszego auta podeszła Słowaczka biorąc paszporty kilkukrotnie spoglądała na nasze tablice rejestracyjne i do wnętrza samochodu widząc powywracane przez Ukraińców bagaże. Ledwo co podjechałem do słowackiego strażnika to od razu przy naszym aucie zjawiło się kolejnych 3 Słowaków! Wcześniej do żadnego Słowaka czy Czecha nikt więcej nie wychodził! Starałem się zachować spokój ale na samym wejściu strażnik słowacki zaczął do nas krzyczeć - otwierać samochód, otwierać maskę! Mówił więcej ale nie wszystko rozumiałem dlatego odpowiedziałem - nie rozumiem. Gdy zaczął ponownie wrzeszczeć to i my zaczęliśmy na niego krzyczeć mówiąc - mamy prawo nie rozumieć! Otworzyłem wszystkie drzwi samochodu i krzyknałęm do reszty Słowaków - szukajcie! Kazali nam wyciągnąć plecaki i wyciągać ich zawartość. Wcześniej oczywiście mówiliśmy, że wracamy z gór, co mogli zobaczyć widząc sprzęt turystyczny i nasz ubłocony samochód. Gdy wyjąłem jako pierwszą mapę Użańskiego Parku Narodowego to padło pytanie - Howerla? Odpowiedziałem - Pikuj. Od tego momentu strażnik zmienił wyraz twarzy, kazał nam pakować plecaki, zamykać samochód i odjeżdżać. Tak wyglądał nasz pierwszy i ostatni pobyt na tym przejściu granicznym.

    OdpowiedzUsuń