W samotności.
Tym razem ruszyłem sam na szlak z Rzeszowa do Ropczyc w sobotę 17 III 2012 r. Ktoś zapyta a gdzie Jacku twoi wierni peregrinios, którzy nie jeden kilometr przeszli Jakubowym szlakiem? Z pewnością wspomnienia liturgiczne: Józefa, Zbigniewa, Krystyny, Bożeny, Patryka oraz „ 40 Jarka” zrobiły swoje. Z resztą droga św. Jakuba to samotne zmaganie się z odległością więc był to sprawdzian sam dla siebie.
To tylko 36 km, albo aż tyle, gdyż trasa była wyjątkowo piękna prowadzona wysoczyznami Pogórza Rzeszowskiego i Strzyżowskiego. Piękna pogoda, słoneczko na ful i jeden cel, iść naprzód, sprawiła że w Ropczycach w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin przybyłem po 15.00. Trasa wiodła z Sanktuarium Pani Rzeszowskiej przez Kielanówkę, Bziankę, Woliczkę, Błędową Zgłobieńską, Iwierzyce i Górę Ropczycką. Po drodze odwiedziłem jeden z trzech w województwie kościołów pw. Św. Jakuba w Górze Ropczyckiej.
Miłą niespodzianką było spotkanie na szlaku mieszkanek Iwierzyc, które zapraszały na kawę i obiad, bo po raz pierwszy zobaczyły pielgrzyma „muszelkę” a przed Górą Ropczycką, miejscowego Stanisława W., który dowiedział się pocztą telefoniczną że jakiś pielgrzym idzie drogą, zajechał mi drogę samochodem krzycząc Buenos Camino… (dobrej drogi), a rozpoznał mnie po muszli (vieira)-Stanisław wybiera się na szlak z Francji do Hiszpanii końcem kwietnia.
Cóż dodać, chwała tym wszystkim którzy propagują drogę św. Jakuba na Podkarpaciu i za granicą bo cel jest jeden, dojść do Santiago a zostało mi jeszcze tylko 3885 km. Zapraszam na ostatni odcinek tego szlaku po terenie województwa w niedzielę 25 marca z Ropczyc do Pilzna 33 km …we wspomnienie liturgiczne św. Wieńczysława…
Buen camino. Jacek Hołub czyli Jakub z Jarosławia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz