Jacek Pajda
Dwie piękne rzeczy posiada świat!
Miłość i Śmierć!
Giacomo Leopardi
PRO MEMORIA…
To nie prawda że Ciebie już nie ma….
Słowa piosenki radykalnie stwierdzają fakt braku bliskiej osoby. Nie ulega wątpliwości, że Tą osobą był dla mnie mój imiennik Jacek Pajda. Choć odszedł do Domu Ojca tak nieoczekiwanie i zdecydowanie za wcześnie, mimo walki z chorobą, to chciało by się powiedzieć dobitnie ….to że Cię Przyjacielu drogi nie ma fizycznie to tylko ból, ale za to jesteś głęboko w mym sercu obecny duchowo każdego dnia to radość.
Niebawem kolejna rocznica Twego odejścia jak i Jacka Tomaszewskiego. Każda z nich wzbudza we mnie traumatyczne dni ze swojej osobistej walki z nowotworem, którą jednak wygrałem. Bo wszystkie Jacki to fajne chłopaki i nie da się temu zaprzeczyć a potwierdzają to samo, jeszcze żyjący: Jacek Jabłoński i Jacek Bis.
Mimo siarczystego mrozu zjawię się w oznaczonym miejscu i godzinie, wraz ze szlachetnymi kolegami Weteranami u miejsca Twego ostatniego spoczynku. Jak każe tradycja i niepisane prawo, na cichym koniaczowskim cmentarzu z pewnością będzie czas na modlitwę, zapalenie zniczy, wspomnienia …..i słowa pieśni Czerwony Pas gromko zaśpiewane dla Ciebie przez Twych starych przyjaciół. Bo każda Twa fotografia finezyjnie wykonana Zenitem 11xp to majstersztyk mówiąca o Twojej pasji i oddaniu dla innych, które dziś trochę zniszczone przez czas są ważnym wspomnieniem o wyjątkowych sytuacjach podczas wspólnych wyjazdów w góry i miejscowych imprez. Dziś z góry Ty patrzysz na działania WTG i myślisz, kiedy się oni znowu spotkają, kiedy zasiądą do wspólnej watry, czy pójdą szlakiem czy końską drogą na Połoninę, by być bliżej mnie, bo.. byli chłopcy byli, ale się minęli i tak się spotkamy po malutkiej chwili…
Jacek Hołub.
Szanowni Koledzy Weterani, czasem jak człowiek patrzy na stare fotografie a właśnie oglądałem nasze rajdowe nachodzi nas nostalgia, żal i smutek za minionym czasem, za fajnymi miłymi chwilami spędzonymi w czasie wędrowania jak i wspólnych biesiad przy ogniskach zakrapianych, przegryzanych udźcami i baranami przy dźwiękach najpierw Jackowej, potem Witkowej a teraz Adama gitary. Pociechą jednak jest fakt, że za niedługo znowu przyjdzie nam się spotkać na kolejnym XIV rajdzie .Czas przynajmniej mnie naprawdę szybko biegnie, ale chwała Bogu w tej całej bieganinie w trakcie roku znajdzie się kilka dni, aby z rodzinką lub przyjaciółmi wyskoczyć w góry, aby naładować ‘’akumulatory’’ i widać po zdjęciach na naszej stronie WTG, że też tak robicie. I niech tak będzie.
Taaak, zebrało Mi się również na pisanie (resztą jest gdzie pisać to, czemu nie?) ze względu na jak by to powiedział nasz znakomity mówca Jacek H. „ …jak trudno uwierzyć w fakt?”, że 26 lutego br. mija już czwarta rocznica śmierci naszego kol. Jacka Pajdy. Chciałbym w tym miejscu napisać kilka słów o tym cichym i skromnym człowieku, ale jednocześnie bardzo oddanym naszej grupie, wspaniałym fotografie, bo któż z nas niema Jackowych naprawdę dobrych zdjęć. Osobiście łączyła mnie z Jackiem nić dobrego koleżeństwa, mieliśmy za sobą kilka spotkań przy piwku, kilka wyjazdów w góry i na roztocze z PTTK, zawsze chętny do pomocy jeździł z nami do „Kija” na organizowane tam festyny dał się poznać, jako fajny, bezkonfliktowy kompan. Wielu kolegów znało Jacka na pewno lepiej ode mnie, ale myślę, że podpisałoby się pod tymi słowami.
Stało się (tak myślę), tradycją, że co roku w rocznicę śmierci naszego kolegi, którzy odszedł na ‘’niebieskie połoniny’’ spotykamy się na jego grobie przy pacierzu a później na wspominkach.
Nie zabraknie nas na pewno i w tym roku.
Myślę, że jeśli my o Nich pamiętamy, to o nas też będą pamiętać…
I w tym nostalgicznym nastroju, żegnam i pozdrawiam
wiesio